Nawiązując do kolejnych bzdurnych artykułów w "Życiu Kętrzyna" dotyczących kibiców Granicy Kętrzyn, chcielibyśmy sprostować nieprawdziwe informacje jakie zostały tam opublikowane. Jako stowarzyszenie, będące od pewnego czasu w fazie reorganizacji, jesteśmy niezależni od osób trzecich, którzy próbują uzurpować sobie prawo do reprezentowania środowiska kętrzyńskich fanów Granicy.
Nie interesują nas gabinetowe układy, nie stoją za nami żadne interesy, ani żadni przytaczani przez włodarza tajemniczy radni. My również nie reprezentujemy żadnego jednoznacznego podmiotu, ponieważ wywodzimy się z różnych środowisk. Łączy nas jedynie nasz ukochany klub – Granica Kętrzyn. Jesteśmy już kolejnym pokoleniem, które z pewną ciągłością firmuje na regionalnej i polskiej scenie ruchu kibiców markę Granica. Dlatego nie zgadzamy się na okłamywanie opinii publicznej poprzez wypowiedzi pojedynczych jednostek, którym uroiło się, że reprezentują poglądy większości. Nie zamierzamy stracić tego na co pracowaliśmy od lat. Większość prawdziwych kibiców Granicy Kętrzyn ma jednoznaczne poglądy co do dalszej przyszłości klubu i ruchu kibiców.

Stowarzyszenie jako główny cel obrało propagowanie sportu, w szczególności piłkę nożną. Dbamy również o prawa „jakichś nieformalnych grup” jak zostało to określone przez pana burmistrza. Te właśnie „jakieś nieformalne grupy” są traktowane jak przysłowiowy „wrzód”. Dlaczego? Dlatego, że są niezależni i mówią głośno o tym co dzieje się w klubie.
Jaka jest sytuacja naszego klubu? Niestety tragiczna. Przed rozpoczynającym sezonem nie było wiadomo czy klub przystąpi do rozgrywek. Ciążący dług wobec ZUSu, który zgodnie z obietnicami burmistrza miał być spłacony. Jak wygląda miejski stadion? Pozostawmy to bez komentarza. Lepiej jest inwestować w fontanny i szkółki Lechii Gdańsk, zamiast wspierać lokalny klub.

Teraz parę słów wyjaśnienia odnośnie zarzucanych nam czynów. Otóż pan burmistrz zapewne nie wie, ale wiele razy przedstawialiśmy nasze pomysły dotyczące funkcjonowania klubu, w ciągu ostatnich lat na spotkaniach z zarządem, na których się zjawialiśmy. O dziwo pana burmistrza zawsze nie było, ale była za to policja. Dziwny zbieg okoliczności. Do tej pory żaden nasz postulat nie został spełniony.
Mało tego, przybijanie nam łatki „chuliganów” to jakieś nieporozumienie i pomówienie. Stanowczo jesteśmy przeciwni zamieszkom na stadionie i staramy się temu zapobiegać. Przy wypomnianym meczu przez pana Hećmana, jako stowarzyszenie sami proponowaliśmy organizatorom rozwiązania, aby nie doszło do niepotrzebnych prowokacji i zbędnych napięć, jednak organizatorzy postawili na swoim (nerwowa atmosfera przy wchodzeniu na obiekt, otwarta dosłownie jedna kasa!, nieprofesjonalna ochrona, prowokacje ze strony służb ochroniarskich). Kolejna kwestia to jak twierdzi „ŻK” „tajemnicze” odejście jednego ze sponsorów po wydanym oświadczeniu. Jest to kolejne kłamstwo. Z naszych informacji wynika, że jedyny sponsor jaki opuścił Granicę przed rozpoczęciem rundy, a nie z naszej winy jak zarzucają nam to redaktorzy „ŻK” jest pewna kawiarnia kętrzyńska, która jako jedyna nie dostała od pana burmistrza pozwolenia na ogródek piwny.

Wypowiedzi pana Dariusza Bacha, który uważa, że zrobił dla Granicy tyle kupując bilet, czy karnet na mecz nie będziemy komentować w ogóle, bo żyje chyba w jakimś wyimaginowanym świecie. Radzimy redaktorom „ŻK” na przyszłość czytać oświadczenia ze zrozumieniem. Dziwią nas strasznie pomysły tworzenia szkółek piłkarskich innym klubom, korzystając z kętrzyńskiego zaplecza, pełni nieufności podchodzimy do takich pomysłów. Liczymy bardziej na spełnienie obietnic co do dofinansowania Granicy. Z szacunkiem, ale i z lekkim niepokojem obserwujemy, że piłka nożna lepiej rozwija się w Barcianach i Korszach niż w Kętrzynie.

Stowarzyszenie Sympatyków Granica
Nieformalne grupy kibiców Granicy Kętrzyn