Dzisiejszego ranka na kętrzyńskim rynku doszło do niecodziennej sytuacji. Ku zaskoczeniu przybyłych klientów, przedsiębiorcy zostali zmuszeni do rozbierania swoich straganów. Bynajmniej nie z powodu lekkiego mrozu, a z nadinterpretacji - może nieznajomości ? miejskiego prawa przez lokalną urzędniczkę.
Kętrzyńscy przedsiębiorcy rozliczają się z opłat zgodnie z obowiązującą uchwałą Rady Miejskiej i rozporządzeniem Rady Ministrów. Nakazuje ona płacić im według metra bieżącego. Natomiast dziś urzędnik "Komunalnika" nakazał im się rozliczać według metra kwadratowego powołując się na nową uchwałę, która nie weszła jeszcze w życie. Według miejskiego urzędnika prowizoryczne zadaszone stragany miejskie są namiotami.
- Zastanawiam się tylko czy można je nazwać namiotami skoro nie mają ścian
? Czy ta pani wybrałaby się na biwak pod takie "namioty" ?
W rezultacie część kętrzyńskich przedsiębiorców zdemontowała zadaszenie. Potwierdza się stare powiedzenie "Polak potrafi".